I made this widget at MyFlashFetish.com.

niedziela, 20 czerwca 2010

Rozdział 5

Wstałam dziś wcześniej niż zwykle. Pogoda była przepiękna. Weszłam na dach w piżamie. Siedziałam tak z piętnaście minut. Wzięłam prysznic i ubrałam się, wybrałam jasno-dżinsowe rurki, różową bluzkę na ramiączka i baleriny w podobnym odcieniu. Wyprostowałam włosy i pomalowałam usta błyszczykiem. Wyszłam do szkoły, znajdowała się ona 4 ulice dalej od domu. Idąc, napawałam się pogodą, zawsze była taka sama, ale ja i tak witałam ją szczęśliwa jak by padało poprzedniego dnia.
Kiedy znalazłam się w szkole, poszłam po książki od matematyki, które były w mojej szafce. Eric stał przy swojej szafce, ale odwrócony do niej tyłem. Obserwował przechodnich.
Pomyślałam sobie, że może się do niego uśmiechnę ale tego nie zrobiłam, bo kiedy przechodziłam, odwrócił głowę w inną stronę. Mijając go zauważyłam kątem oka, że sie na mnie patrzy. Weszłam do klasy matematycznej, a Pan Bell kazał mi podejść do jego biurka.
- I jak było?- spytał, układając papiery w między czasie.
- Hm ?
- Czy Eric przyszedł wczoraj do ciebie, czy ty do niego?
- On do mnie... i muszę przyznać, że jest bardzo mądry. - odpowiedziałam.
- Naprawdę? Czyli myślisz, że da radę ?
- Tak.
- Świetnie! Umówiajcie się na wspólną nauke do czasu kiedy sam się o tym przekonam.
Wzięłam głęboki oddech i udałam siędo mojej ławki. Klasa była już prawie pełna i lekcja powoli się zaczynała. Po 10 minutach Eric wszedł do klasy.
- Eric!?- krzyknął Pan Bell .
- Co?- spytał, idąc do swojej ławki, za mną.
Kiedy przechodził, zauważyłam, że bardzo ładnie pachnie. Fakt, że zaczął używać perfum bardzo mnie zdziwił.
- Niemożesz, spóźniony wchodzić do klasy jak gdyby nigdy nic.
Eric go zignorował, niepatrzył na niego. Wiedziałam to, bo czułam jego wzrok na sobie.
- Obyś miał dobre usprawiedliwienie na swoje spóźnienie !- Krzyknął nauczyciel.
-Tak, mam. - zaczął Eric- Mój tata miał mały wypadek odworząc mnie do szkoły no i się spóźniłem... Powiedziałem już pani w recepcji i mnie wpóściła.
- Dobra- powiedział szybko pan Bell i kontynuował lekcję.
Po dobrych 35 minutach siedzenia w bezruchu i słuchania nauczyciela, lekcja dobiegała już końca.
- Zapiszcie sobie pracę domową i możecie iść.
Większość już poszła. Dokończyłam zapisywanie pracy domowej w zeszycie. Kiedy wstałam, Eric też wstał.
- Pan Bell chce żebyśmy nadal się spotykali po szkole.- powiedziałam nerwowo.
-Okej. - Eric skinął głową.
-Możemy pójść do ciebie jeśli chcesz.
- Nieee... naprawdę niewidzę w tym sensu, wiesz? - Powiedział, spoglądając mi w oczy.
Miałam takie uczucie, że niepowinnabym była patrzeć mu w oczy bo stało by się coś złego.
- Yy no. Może powinniśmy mu raczej udowodnić, że coś tam umiesz i nie będziesz już musiał przychodzić. - Stwierdziłam tym razem patrząc się na niego.
- No to widzimy się u ciebie w domu.
I odszedł. Postałam tak chwile i poszłam. Reszta dnia minęła bardzo szybko. Na Lunchu nic nie zjadłam, na angielskim Romeo i Julia, Biologia  i W-f.
Spakowałam się i znów biegłam do domu, a tak marzyłam o spacerze... Biegnąc przypomniałam sobie o rodzicach. Co oni powiedzą ?
Ale w domu nikogo nie było. Telewizor wyłączony i ogólnie było aż za cicho. Wyciągnełam butelkę wody z lodówki i usiadłam na krześle pijąc. Zadzwonił dzwonek od drzwi więc szybko podeszłam otworzyć. To napewno był Eric.
- Hej- Powiedziałam poddenerwowana.
- Hej.- Odpowiedział wchodząc do środka.
- Moich rodziców nie ma w domu więc...
- I co to ma niby znaczyć ?- Przerwał.
- Nic, tak tylko mówie.
Zachichotał.
- To co chcesz robić ?- Zapytał się.
- Prace domową ?- odpowiedziałam.
- Nie mam swojej.- ... A mógł przynieść.
- No to co teraz zrobimy?
- Masz słuchawki do iPod'a ?- spytał wyjmując iPod'a z kieszeni.
- Nie.. nie słucham za bardzo muzyki. Nawet nie mam iPod'a
Spojrzał na mnie tak jak bym mu powiedziała że mam 50 palców u nogi...
- No ale ja mam.- powiedział wyjmując słuchawki.
Usiadłam obok niego na kanapie.
- Jakiej muzyki słuchasz? - spytałam go, kiedy przewijał artystów na swojej liście.
- Lubię Metal.
Pomyślałam....Metal... Czy nie jest to przypadkiem ten rodzaj muzyki do którego nie potrzeba talentu i wystarczy tylko krzyczeć do rytmu ? 
- Ble. - powiedziałam po cichu.
- Mówiłaś, że nie słuchasz muzyki tak?
- Tak.
-Więc skąd wiesz...?
- Poprostu wiem.- Dodałam broniąc się.- Metal jest beznadziejny..
- Ah tak? To podaj mi przynajmniej 1 nazwe zespołu heavy metalowego.
Dyskretnie spojrzałam na jego iPod'a w poszukiwaniu jakiegoś zespołu.
- Yyyyyy.. BadFinger !- powiedziałam przekonana.
- Ha! źle!
- Co ? - prawie się śmiałam.
- Lubie różne rodzaje muzyki ale głównie metal. Masz! - podał mi słuchawkę i zjechał z sekcję 'p'. Wybrał zespół " Pantera " i piosenke " This Love ", po czym wcisnął play . Posłuchaliśmy całej piosenki i wtedy zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Czemu?  Spodobała ci się nieprawdaż ?- zapytał śmiejąc się. Nigdy niewidziałam go jak się śmieję.
- Tak. Faktycznie...jest bardzo fajna. Jestem zaskoczona.
Przesłuchaliśmy później więcej piosenek zespołu " Pantera " przez jakieś pół godziny.
- I co myślisz ?- spytał mnie Eric kiedy skończyliśmy słuchać już piosenek Pantery.
- Myślę, że polubię trochę metalu.
Eric znów się zaśmiał.
- Jesteś głodny ?
- Trochę.- odpowiedział odkładając swojego iPod'a spowrotem do kieszeni.
- To chodź.- Weszliśmy do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam 2 puszki coli.
- A masz red bulla ?
- yyymm Nie. Rodzice nie pozwalają mi tego pić. - wzruszyłam ramionami..
-Co ?  Ale red bull ma przecież prawie tyle samo kofeiny w sobie co kawa czy coca-cola!
Wow.. naprawdę był mądry
- Wiem no ale wiesz jacy są rodzice... - Zachichotałam kiedy Eric zajrzał do lodówki.
-Wow...Niemacie Alkocholu ?
- Nie! Oczywiście, że nie ! Moi rodzice nie piją !
-To chore.... powinnaś zobaczyć moją kuchnie...Powinnaś zobaczyć mój dom...- Zwiesił głowę, był zawstydzony.- Mój jebany dom jest pełen alkocholu..
Niepodobało mi się to, że bluźnił.
-Ohh.. Pijesz ?
- Nie no co ty! Nie jestem alkocholikiem.. Ale przyjdzie kiedyś taki dzień kiedy to się wkurze i coś zrobię, wiesz?
Porównując siebie z Ericiem, czułam się jak dziecko.Co ja wiedziałam o życiu ?
- Emmm.
- Gdzie twoi rodzice ?- Spytał rozglądając się po pokoju.
- Właściwie to niewiem, zazwyczaj zostawiali mi jakąś karteczkę z informacją... pewnie są jeszcze w pracy.
- A pracują jako...?
- Mój tata jest prawnikiem a mama pracuje w Banku Phoenix.- Eric był bardzo zawstydzony...
- A twoi gdzie pracują ?
- Yyy moja mama pracowała do czasu kiedy urodziła mnie..więc..
- Aaaa, zajmuje się domem?
- Możemy tak to ująć.- odpowiedział z uśmiechem.
Wiedziałam, że coś przedemną ukrywa.
- No to fajnie.- dodałam. Probowałam nie zabrzmieć podejrzanie.
I Nagle zadzwonił telefon.

no to na tyle ;D
i co o tym myślicie ? kto dzwonił ?
co myślicie o zachowaniu Erica?
tak tak zmieniłam zawody rodziców
wczesniej zapomniałam kim byli to wymyslilam xD
już się robi późno a ja zapomniałam zrobić pracę domową
z matmy ;/
dobra idę już, a wy komentować 
ah no i powiedzcie koleżanką o moim blogu ;D
może też się przyłączą do czytania :P
paaa ;*

4 komentarze:

looottoss.pl pisze...

Super ;]
ja myślę że to zadzwoni anthony albo jej rodzice ;D
pozdro :))

Patu pisze...

właśnie piszę rozdział 6 więc nie martwcie się w nocy będzie na pewno . za kilka minut idę oglądać Friends'ów, a potem film... później dokończę rozdział i go dodam.

Sorry, że zaniedbałam tego bloga ale poprostu nie było jak funkcjonować przy takim upale. mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. : )

Magda~K pisze...

superr
czekam na nastepnY!!:*:):)

Szpila. pisze...

Szkoda, że już w ogóle nie piszesz. :(